@kryst2
Siostra i brat byli na meczu Chelsea w Anglii i nie chodzi o trybuny, ale ogólne zachowanie i jak porozmawiali z ludźmi to tam piłka jest najważniejsza, czyli tak jak we Włoszech, o to mi chodziło :)
@arbuz
bo tam zapewnionio byt dla piknikowców wykopując poza stadion ultrasów. We Włoszech praktycznie Curva Sud jest w komplecie gorzej z innymi sektorami bo i odstraszają cenydojazd na San Siro oraz brak wyników ;]
zupełnie się z Princem nie zgadzam!
Na większości meczów San Siro świeci pustkami. Komplet lub prawie komplet przychodzi tylko na kilka meczy w sezonie... na derby, mecze z juve no i mecze w fazie pucharowej LM ;) bo w fazie grupowej też ciężko jest zapełnić trybuny. Tak jest na większości Włoskich stadionów.
nie wiem jak to wygląda w Anglii ale w Niemczech zdecydowana większość stadionów jest wypełniona po brzegi w prawie każdym meczu ;)
mistrzMALDINI - Ale z tego co wiem Puchar Włoch odbywa się w środku tygodnia i ludzie po prostu mogą nie mieć czasu/ochoty by przyjść na mecz z jakimś ogórkiem z 2 ligi który dostanie od Milanu 3-0 -_- Dla mnie takim mecze to idealna okazja dla zarządu by porozsyłać bilety które i tak zalegają w kasach do szkół by młodzi Milaniście za darmo mogli wybrać się na mecz. Wkońcu z Gastronomi i tak będą zyski, plus oczywisty zakup pamiątek, można w takim maluchu zaszczepić Miłość do naszego klubu (np. poprzez naukę dopingu) co może zaprocentować tym że w przyszłości będzie on wybierał się na mecze, a może i zachęci do tego również rodzinę ? I naprawdę pisze to już chyba drugi raz, nie mówcie że taki mecz to ogromny problem dla zarządu bo skoro Śląsk Wrocław który tonie w długach, mógł coś takiego zorganizować, to dlaczego my nie możemy ?
fanista92ostatnio aktywny: Więcej niż 4 miesięcy temu, 2025-01-27
10 marca 2013, 12:44
Włosi to lenie, to muszę przyznać. Jeździłem w transporcie więc ich poznałem. Z Turynu do miejscowości za Mediolanem , Como, w prowincji (nawet ciekawa ta prowincja) Cassano miałem 300 coś kilometrów. Był piątek, a oni pracują do 15. Więc byłem w cholernym Turynie (niedaleko całunu turyńskiego) cały weekend. Zamiast do domu zjechać na spokojnie. Do pracy w pon zamiast o 7 przychodzą o 8-9. Jeszcze bukmacherkę robili przed pracą (co prawda poznałem kibiców Milanu i byli bardzo przyjemni), śniadanko, kawka i wszystko powolutku. A potem się dziwią, że u nich jest kryzys.