Warto przypomnieć, że w ostatnim meczu z Torino było 4-2, a gole strzeliliśmy po kolejno: pięknym zwodzie Robinho, który pewnie nie zagra jutro, wywróceniu się w polu karnym obrońcy, który miał nadzieję, że sędzia odgwiżdże faul Pazzo, błędzie bramkarza, który wrzutkę El Shaarawego przedłużył wprost na głowę Noce i błędzie bramkarza, który całkowicie łatwą do złapania piłkę wypuścił sobie z rąk i wystarczyło tylko dobić.
Myślę, że nie będzie łatwo i trzeba liczyć na trochę szczęścia. No i oby Noce nie zagrał, bo w frajerski sposób przez niego straciliśmy pierwszą bramkę i był współwinowajcą drugiego...