Trochę szkoda mi Pippo, to będzie ciężka orka żeby tę zdemotywowaną, rozbitą i pozbawioną wiary zgraję zamienić ponownie w drużynę. Oprócz trenera jakiś psycholog sportowy chyba by nie zaszkodził, bo mam wrażenie, jak patrzę nieraz na grę i poziom pewności co poniektórych zawodników, że zamiast biegać po murawie najchętniej schowaliby się w kącie ssąc kciuk :]
Nie podoba mi się pomysł z Inzaghim... Primaverze idzie bardzo dobrze, po co to psuć, skoro i tak po sezonie obejmie nas Seedorf, a Pippo wróci do Primavery.