Brameczka rzeczywiście niczego sobie :-) Po Mesbahu też zostało wspomnienie pięknego gola :-) Ale obu panów z ulgą i bez żalu pożegnałem, gdy nadzszedł ich czas (a jeśli chodzi o Lukę to długo nadchodził i nadejść coś nie mógł).
Szybko i łatwiutko zapomniałem o jego istnieniu, co dość jasno obrazuje mój przeszły, teraźniejszy i przyszły stosunek do tego przeciętnego do bólu kopacza.
Antonini - dobry sezon za kadencji Leonardo. Pozostałe raczej na minus i trzeba dodać, że zawalił nam mnóstwo bramek. Jest wychowankiem i faktem jest, że zawsze z takimi jest ciężej się żegnać.