Moj ukochany Pippo. Plakalem za kazdym razem jak strzelal. Nigdy w zyciu zaden zawodnik tak sie nie cieszyl z bramek jak On. Slaba technika, przecietna szybkosc, dobra gra glowa, tragiczny drybling, przyzwoite strzaly, ale mial to cos czego sie nie wyuczysz. Mial instynkt i serce napastnika. Calym sercem chce aby do sukcesow Milan prowadzil wlasnie Inzaghi. No i znowu sie wzruszylem.
Forza Pippo. 100, 200, 300 lat nie ma sensu. Twoja pasja juz jest niesmiertelna.