ZGODNIE Z PRZEWIDYWANIAMI...
MILAN – LIVERPOOL 1:3
Christian Abbiati, który niedawno postanowił opuścić stanowisko menadżera klubowego AC Milan i zająć się swoją drugą pasją - motocyklami i swoim sklepem - udzielił wywiadu La Gazzetta della Sport, w którym podsumował rok swojej pracy w klubie i opowiedział o wrażeniach z tej niezbyt udanej - jak się zdaje - przygody: "Musisz pomagać każdemu we wszystkim: trenerowi, dyrektorowi sportowemu, kierownikowi drużyny, piłkarzom, Milanello. Ale to dziwna rola, zawsze na granicy równowagi. Podam przykład: jeśli piłkarz popełni jakieś głupstwo i musisz donieść o tym trenerowi, ryzykujesz, że wezmą cię za kapusia. Słowem, jest to rola bardzo polityczna i zrozumiałem, że nie jest dla mnie. Wiele razy wracałem do domu bardzo zdenerwowany. Fakt, że ciąg dalszy nie nastąpił, to mój wybór. Mirabelli oferował mi przedłużenie umowy, ale odmówiłem. A poza tym nie widziałem siebie w koszuli i krawacie..."
Ale z chińskimi właścicielami jak było?
"Mój błąd polegał na tym, że porównywałem wszystko z dawnym Milanem, który oferował jasne punkty odniesienia. U Chińczyków było natomiast dużo zamieszania w obrębie kierownictwa. Organizacja była zagmatwana, choć starali się, by uchodziła za perfekcyjną. Nie jestem zaskoczony, że tak się to skończyło i z tego względu lepiej, że się skończyło. Moim punktem odniesienia był Gattuso".
Na czym polegała praca z nim?
"Celem było wdrożenie w Milanello dawnych wzorów, z jasnymi zasadami postępowania. Tak czy inaczej, Rino to fenomen. Bardzo mnie zaskoczył jako trener, potrafił dotrzeć do głów zawodników, stymulując ich i motywując. Z dzisiejszym pokoleniem to nie takie proste. Radzę Elliottowi, aby go nie wypuszczał".
Pracowałeś też z Montellą.
"To była mała katastrofa. Poszło źle, bo nikomu nie ufał".
Ocena Mirabellego?
"Pozytywna niespodzianka. To ktoś, kto haruje jak wół. Obserwowałem z bliska całą historię związaną z przedłużeniem kontraktu Donnarummy i muszę powiedzieć, że bardzo dobrze to rozegrał, chroniąc interes klubu. Był jednym z nielicznych, którzy mieli odwagę postawić się Raioli. A poza tym postawił na Gattuso i wygrał ten zakład".
A propos Donnarummy: wychodzi na to, że czeka go rywalizacja z Reiną.
"To do pogodzenia. Meczów jest bardzo wiele. Mogą współistnieć, rywalizacja może Gigio wyjść na dobre. Dla niego najlepszą rzeczą jest pozostanie w Milanie, także dlatego że zmienił się trener bramkarzy i chciałbym go zobaczyć w innym systemie pracy. Zasługą Magniego jest to, że doprowadził go do punktu, w którym teraz jest, ale Gigio już się nie poprawił. Przestał się rozwijać".
Do Milanu powrócili twoi dawni przyjaciele. O Leonardo powiedziałeś kiedyś, że jego przejście do Interu wprawiło cię w zakłopotanie.
"Było nam przykro, bo to było coś nieoczekiwanego. Ale mogę wam powiedzieć, że w szafie trzymam tylko dwie koszulki z autografami: Maldiniego i Leonardo. To daje do zrozumienia, co o nim myślę - tak sądzę".
Idealnie - masz koszulki obecnego kierownictwa.
"Maldini i Leonardo to dwaj przyjaciele i wielcy profesjonaliści, którzy znają się na swojej pracy. To właściwi ludzie, z którymi można budować coś od nowa, bo znają Milan bardzo dobrze. Jako milanista chciałem absolutnie zobaczyć Maldiniego wewnątrz klubu, a kiedy przyszedł Leo, powiedziałem sobie: «Teraz przyjdzie też Paolo»".
A przyszli także Higuain i Caldara.
"Higuain to strzelec, którego brakowało. Jestem zaskoczony, że Juventus dokonał tej operacji. To Milan na niej skorzystał".
Wszystko zaczęło się od Bonucciego.
"Prawdopodobnie obiecano mu coś, co nie zostało dotrzymane. Ale zasługą Leo jest rozwój Romagnoliego. Jak zawsze praca przynosi owoce".